SP8PRL
Login: Hasło:
       
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się | Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
10,217,507 unikalne wizyty
Kwietnia 20 2024 03:00:03
Kwiecień 2024
Pon Wto Śr Czw Pia Sob Nie
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30
» Władze klubu SP8PRL
» Lista członków SP8PRL
» Wspomnienia ...
» Nasze zdobycze
» Regulamin LM-UKF (PDF)
» Wyniki LM-UKF IX Tura 2019
» Ranking LM-UKF 2019
» Wyniki LM-UKF 2018
» Aktywności SP8PRL
» Szukaj QSO
» Zamki SP8PRL
» Kalendarz zawodów 2019
Jerzy Baluk SP5LM - Na telegrafii mam "lepszy akcent" z angielskiego

Urodziłem się w powiecie Chełm na Lubelszczyźnie. Mój pierwszy kontakt z radiem to słuchanie Pioniera U2 zakupionego przez rodziców na talon. Uszkodziłem go majstrując przy nim i od ojca dostałem taką burę, że przez wiele lat nie interesowałem się radiem. Zainteresowanie powróciło w szkole średniej, kiedy wychowawczyni zaprosiła na godzinę wychowawczą Tadeusza SP8HT, aby opowiedział o krótkofalarstwie. Niestety, zbliżająca się matura, a potem studia w Akademii Medycznej w Warszawie nie pozwoliły mi na bliższe kontakty z krótkofalarstwem. Dopiero po stażu zawodowym i uzyskaniu specjalizacji z chirurgii przyszedł czas na spełnienie młodzieńczych zamiarów, tym bardziej, że młodszy brat Andrzej był już licencjonowanym nadawcą o znaku SP8FNA. On to wprowadził mnie do swojego klubu SP8PRL. W nim uzyskałem w 1973 roku licencję nasłuchową SP8-1925.

Przeprowadziłem się do Mławy. W następnym roku zmieniłem znak nasłuchowy na SP5-3055. Zacząłem poszukiwać odbiornika komunikacyjnego do nasłuchów. W tym czasie nie było to łatwe. Przez jakiś czas korzystałem z klubowego odbiornika US-9. W końcu udało mi się kupić za przyzwoitą cenę Halicraftersa SX-28. O posiadaniu takiego odbiornika marzyło wielu kolegów. Każdą noc wolną od dyżurów w szpitalu, czy w pogotowiu ratunkowym poświęcałem nasłuchom i uczeniu się telegrafii. Aby móc przystąpić do egzaminu na świadectwo uzdolnienia, musiałem się wykazać przed komisją przynajmniej setką kart QSL, które potwierdzały nasłuchy. Jak je zdobyć w miarę szybko? Zacząłem wysyłać je pocztą bezpośrednio na adres nadawcy, którego usłyszałem w eterze. Niestety wielu kolegów pomimo otrzymania koperty zwrotnej na adres nadawcy, nie przysyłało mi swoich kart. Uzbierałem jednak wymaganą setkę QSL-ek. W maju 1975 roku zdałem egzamin na świadectwo uzdolnienia i w prezencie od brata dostałem przerobiony nadajnik z RSB-5 pracujący jedynie emisją CW w pasmach 3,5 oraz 7 MHz.

W październiku 1975 roku otrzymałem licencję i tego samego dnia na paśmie 7 MHz pojawił się mój znak wywoławczy SP5LM. Pierwszą łączność nawiązałem telegrafią ze stacją F8TC. Przez kilka następnych lat pracowałem jedynie telegrafią wykorzystując proste anteny drutowe. Denerwowały mnie otrzymywane karty nasłuchowców z JA czy też VK z raportami 599, kiedy ja tych krajów na swoim odbiorniku nigdy nie słyszałem. Trzeba było pomyśleć o zmianie części odbiorczej radiostacji. Po dłuższych poszukiwaniach zdobyłem z demobilu odbiornik Racal 17 L. Dopiero wtedy świat stanął przede mną otworem. Jednak potrzeba było pięciu lat, aby uzyskać potwierdzenia 100 krajów, co pozwoliło mi na ubieganie się o członkostwo w klubie SPDXC. Dyplom członkowski nr 271/R uzyskałem w 1980 roku.

Zająłem się w międzyczasie działalnością organizacyjną w PZK. Byłem założycielem klubu SP5PTB przy Technikum Budowlanym w Mławie, skąd wyszło wielu nasłuchowców i kilku nadawców. Działalność organizacyjną na terenie Mławy ułatwiał mi fakt, że w tym czasie pełniłem funkcję dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej i miałem bliskie kontakty z lokalnymi decydentami. Nie było więc większego problemu z uzyskaniem lokalu klubowego w pomieszczeniach internatu technikum. Druk kart QSL dla klubu musiałem jednak pokryć z własnych pieniędzy. Przeniosłem tu również swój prywatny sprzęt. Mogłem to zrobić, bo posiadałem już TRX IC751.

W kwietniu 1977 roku zrezygnowałem z funkcji dyrektora ZOZ i przeniosłem się do pracy w Gminnym Ośrodku Zdrowia w Konopkach, gdzie do tej pory mieszkam. Z tego powodu nie mogłem poświęcić swego czasu na prowadzenie klubu. Po kilku miesiącach zakończył on swoją działalność. Radiostację przekazałem Feliksowi SP5VI, który wykorzystywał ją do pracy klubu SP5KKW w Działdowie.

Praca lekarza rejonowego na wsi nie była absorbująca. Mogłem więc znacznie więcej czasu poświęcić swojemu hobby oraz działalności organizacyjnej w PZK. W styczniu 1977 roku zostałem pełnomocnikiem PZK na teren województwa ciechanowskiego i tę funkcje pełniłem do lutego 1984 roku, tj. do czasu likwidacji funkcji pełnomocników. W 1981 roku z okazji Międzynarodowego Roku Inwalidy uruchomiłem okolicznościową stację SP 0 REH. Jej pracę przerwało wprowadzenie stanu wojennego.

Niestety, to co dobre musi się kiedyś skończyć. Nadszedł pamiętny dzień 13 grudnia 1981 roku. W południe przyjechali po mnie wojskowi oznajmiając, że decyzją Komendanta Wojskowego Miasta Mławy zostałem powołany na lekarza zespołu wyjazdowego pogotowia. Okazało się, że byłem jedynym oficerem wśród lekarzy w Mławie. Zostałem samochodem wojskowym przewieziony do miasta, gdzie przebywałem do południa w środę 16 grudnia. Po powrocie do domu zastałem "smutnych panów" ze służby bezpieczeństwa przeprowadzających przeszukanie mieszkania, gdyż nie zdałem w przepisowym terminie radiostacji. Naturalnie zarekwirowano mi transceiver. Ostatecznie miało to dobrą stronę, bo TRX był przechowywany w kasie pancernej w gabinecie szefa Służby Bezpieczeństwa w Mławie i nie uległ uszkodzeniu, jak sprzęt wielu kolegów, którzy zdeponowali swoje radiostacje zgodnie z zaleceniami władz wojskowych. Następnego dnia byłem na przesłuchaniu w SB (ponad 6 godzin), ale nie chciałbym wracać do tych wspomnień. To nie było miłe...

W kwietniu 1983 roku zostałem wytypowany do wzięcia udziału w zawodach SPDX. "Wypożyczono" mi z tej okazji moją radiostację. Miałem "przepychanki" z SB, gdyż początkowo nie chciano mi wydać sprzętu. Po zawodach nie musiałem go już oddawać do depozytu.

W kwietniu 1983 roku zostałem członkiem Wojewódzkiej Komisji Eterowej w Warszawie, a w maju tego roku wszedłem w skład Prezydium ZG PZK z funkcją KF Managera. Zacząłem brać udział w zawodach krótkofalarskich zarówno krajowych, jak i międzynarodowych, plasując się na wysokich miejscach wśród stacji SP. Nadal preferowałem pracę emisją CW jako, że na telegrafii mam "lepszy akcent" w języku angielskim.

Uzyskałem specjalizację w rehabilitacji w chorobach narządu ruchu w Stołecznym Centrum Rehabilitacji w Konstancinie. Tam też zacząłem pisać pracę doktorską - "Wykorzystanie sportu krótkofalarskiego w rehabilitacji społecznej inwalidów". Promotorem był prof. Marian Weiss. Po jego śmierci nie mogłem znaleźć nikogo, kto by się zgodził podjąć funkcji promotora, tak nietypowej pracy i sprawa doktoratu umarła śmiercią naturalną.

Na początku 1986 roku przypomnieli sobie o mnie organizatorzy opieki zdrowotnej i po krótkich dyskusjach w marcu 1986 roku przeszedłem do pracy w Wydziale Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego w Ciechanowie. Nie miałem wtedy zbyt wiele czasu na pracę na pasmach. Funkcja Lekarza Wojewódzkiego była bardzo absorbująca i obciążająca psychicznie. Dyżury na oddziale chirurgicznym i dyżury lekarza dyżurnego województwa potrafiły zająć pięć dni w tygodniu. Na krótkofalarstwo nie było czasu. Po powrocie do domu w Konopkach marzyłem jedynie o kilku godzinach snu. Radiostację włączałem na krótko w niedzielę.

W czerwcu 1989 roku przeszedłem do pracy w pionie orzecznictwa ZUS. Znów miałem sporo wolnego czasu i mogłem zająć się swoim ulubionym hobby. W latach 90-tych podreperowałem więc znacznie swoje osiągnięcia DX-owe mając potwierdzenia z ponad 200 krajów. Pozwoliło mi to na wejście na listę Honor Roll SPDX Clubu. Obecne moje osiągnięcia to 320 potwierdzonych krajów DXCC (na 328 istniejących). Mam nadzieję, ze nie są to moje osiągnięcia ostateczne.

W tym miejscu chciałbym szczególnie podziękować kolegom krótkofalowcom, którzy bezinteresownie pomagali mi w mojej "krótkofalarskiej drodze". Nie sposób wymienić wszystkich, ale takie znaki jak SP5RM, SP5CM, SP5WL, SP5PB, SP9ZD, SP2AOP, SP7HT, SP5BB, SP5QU, SP8TK na stałe pozostaną w mojej pamięci. Wielu z nich jest już "Silent Key", ale każdego z nas to czeka. Pragnę, aby znak SP5LM dla młodszych kolegów był znakiem, który kojarzy się z etyką krótkofalarską i ham spiritem na pasmach i w życiu prywatnym.

Jerzy Baluk SP5LM Jurek SP5LM odszedł od nas 27 lipca 2012 roku. Jego jedyne osobiste wspomnienia (jak powyżej) zawarte są w książce Ryszarda Reicha SP4BBU - "Wywołanie ogólne.... (wspomnienia krótkofalowców)", Olsztyn 2011. Kolega Ryszard SP4BBU wyraził zgodę na opublikowanie tekstu tych wspomnień na portalu internetowym SP8PRL.

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
Copyright © SP8PRL 2019