No i stało się. Kolejny długi weekend. Od dłuższego czasu byliśmy umówieni naszą stałą paczką - Paweł (SQ5ESM), Tomek (SQ8TWP) i moja skromna osoba (SQ8MFM) - że wyruszamy na kolejny zamek. 15 sierpnia, wolny dzień, pogoda super. Wystartowaliśmy gdzieś tak przed godziną 15.00. Dojazd do miejscowości Srebrzyszcze lub jak kto woli Serebryszcze zajął chwilę. Na miejscu ładnie utrzymany pałacyk, w którym mieści się obecnie szkoła podstawowa. Przed budynkiem okrągły, krótko przystrzyżony trawnik, budzący skojarzenia z filmem Akademia Policyjna. Wokół stary park z wiekowymi drzewami. Obok niewielki staw z wysepką po środku. Czysto i ładnie utrzymane otoczenie, czyni z tego miejsca sympatyczny zakątek. Ponieważ nie znaleźliśmy żadnego zarządcy, postanowiliśmy rozpocząć naszą pracę "na dziko". Zabraliśmy ze sobą moją antenę, która nie chciała się zestroić nie wiedzieć czemu na moim bloku. Zajęło nam to trochę czasu, żeby dojść do wniosku, że linka stalowa (mosiądzowana) do bielizny, kupiona na bazarze po 7,50 za 20 m, z której zrobiłem dipol nadaje się do... wieszania bielizny. Na szczęście Tomek miał ze sobą solidną linkę miedzianą, która bez problemu zestroiła się tam gdzie chcieliśmy. Jak zwykle samochód Tomka był najlepszym biurkiem do rozstawienia radia i sprzętu do logowania. Warunki do pracy nie były zbyt szczególne. Przez kraj przechodził akurat silny front burzowy. Ten sam, który dokonał tak wielu spustoszeń. Nasz region co prawda ominął, ale praca na paśmie stawała się coraz trudniejsza właśnie przez zakłócenia wywoływane wyładowaniami atmosferycznymi. Przeprowadziliśmy zdecydowanie mniej łączności niż poprzednim razem, ale stali "łowcy zamków" skorzystali z tego krótkiego wypadu. Oczywiście, jak zawsze nie mogło wśród nich zabraknąć pomysłodawcy i award manager'a - Marka SQ5GLB. Niestety sporo stacji ze słabszym sygnałem, nie mówiąc już o QRP nie miała szans się dowołać. (Mamy jednak w planie wyprawę jeszcze raz do tej miejscowości tak, aby dać szansę jeszcze innym kolegom zaliczenie tego zamku. Może jesienią, jak uspokoją się burze...) Pod wieczór zakłócenia były tak silne, że S-metr stał praktycznie na poziomie +20dB a w głośniku trudno już było rozróżnić pojedyncze wyładowania bo był to jeden ciągły jazgot. Dalsze wywołania były praktycznie bez sensu więc postanowiliśmy zakończyć pracę w eterze. W czasie naszego pobytu, z zainteresowaniem przyglądała nam się grupka dzieci, w tym również dziewcząt. Wyjaśnialiśmy im oczywiście co robimy, próbując zachęcić do naszego hobby, ale nie spotkało się to z jakimś żywszym zainteresowaniem. No cóż w dobie gg i sms'ów... Z większością naszych korespondentów umawialiśmy się oczywiście na kolejny zamek, na który wybrać mieliśmy się nazajutrz. Jak było w Dorohusku czytajcie w następnej relacji.
Amatorskie Pozdrowienia Marek SQ8MFM
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.